W remoncie












Niektórzy są w podróży, a my jesteśmy w ciągłym remoncie :).
Okazuje się, że i od tego można się uzależnić. Ściany zmieniają się w tempie zastraszającym i już niedługo okaże się, że będziemy musieli malować. Podpowiada mi to głos gdzieś ze środka i już napomknęłam mężowi, że ROK mamy ściany w tym samym kolorze...  Ponadto ilość dziur przez nas naprodukowana przechodzi wszelkie granice. Doszło nawet do tego, że na kilku ścianach mamy przygotowane gwoździe- tak na wszelki wypadek... :)) Szaleństwo, ale niestety nigdy nie wiadomo kiedy zechcemy przewiesić kolejny obraz. Żeby nie trzeba było sto razy wyciągać wiertarki, wiercimy dziury gdzie się da. Dosłownie.
Mój mąż- bardzo dzielny człowiek- stara się przy tym nie prychać ostentacyjnie i nie jęczeć. Nie zmienia to jednak faktu, że jak tylko proszę go o przyniesienie skrzynki z narzędziami to wie, że ma kolejny dzień z głowy i wcale tego nie lubi. Ale jest dobrze wychowany i nawet nie westchnie.
Natomiast mi nic nie stoi na przeszkodzie oficjalnie, przy świadkach podziękować mu za cierpliwość i użeranie się z jakąś dziwną babą, która przez różne zbiegi okoliczności została jego żoną.
A po skończonej pracy był krem z dyni... :)


Przepis na krem z dyni, na oko

Dynię pokrojoną w kostkę gotujemy w wywarze warzywnym. Gdy już będzie miękka, traktujemy ją blenderem, pamiętając, że do zupy nie mogą dostać się złe emocje, bo potem ktoś je będzie jadł :). Dolewamy troszkę mleka i śmietany 30%. Doprawiamy świeżo startą gałką muszkatułową, solą i curry. 


Szczere dobranoc 
 


Komentarze

Popularne posty