Styczniowy wieczór













Pewnie znudził się już Wam ten stół... :) Póki co jest dla mnie jedynym sensownym pomocnikiem w pokazywaniu Wam kolejnych tablic. Ściany u nas w domu są twarde jak głaz, bez męża się nie obejdzie. A on ciągle zajęty, zapracowany... Zresztą nawet nie miałabym odwagi prosić go o robienie coraz to nowych dziur w ścianach, a potem ich łatanie. Toteż serdecznie proszę o wyrozumiałość dla mnie i mojego stołu :). Właśnie próbuję sobie przypomnieć skąd mam ramkę do tej tablicy i jakoś nie mogę... Ale coś mi mówi, że to chyba z istebniańskiej chaty. Pamiętam, że jak po nią jechaliśmy była piękna pogoda. Słońce grzało a my spacerowaliśmy wokół chatki i natrafiliśmy na gniazdo żmij.
Możemy spokojnie uznać, że aby zrobić tą tablicę narażałam życie :). Tym bardziej, że jestem absolutnie uczulona na wszystko co żywe- począwszy od komara, o żmii nawet boje się myśleć...
Do lata jeszcze trochę czasu i proponuję, żebyśmy jeszcze wykorzystali zimową aurę. Pozapalajcie sobie, póki wieczory są jeszcze ciemne i długie, małe światełka, usiądźcie sobie wygonie z jakąś dobrą książką i odpoczywajcie. Nacieszmy się jeszcze tą zimą niezimą.
Jeśli o mnie chodzi coraz mocniej mam ochotę na biografię Korczaka- trochę boję się zacząć, bo pewnie będę ryczeć, ale książka nie chce się ode mnie odczepić. Tak więc chyba będę zmuszona ją przeczytać :)

Serdecznie pozdrawiam!

Komentarze

Popularne posty