Z cyklu ludzkie dramaty
Od jakiegoś czasu (dokładnie odkąd skończyłam 30 lat)
tyję ;)
Jestem pewna, że w dniu moich urodzin mój metabolizm oszalał.
Można snuć różne przypuszczenia, ale fakty są bezlitosne...
W związku z powyższym postanowiłam zdrowo się odżywiać :)
Przytaszczyłam do domu tony zdrowego jedzenia, takiego bardzo w porządku i z dobrą opinią, i z nadzieją rozpoczęłam misję tracenia niechcianych centymetrów.
Wszystko grzecznie ułożyłam na stole, żeby nie zapomnieć zjeść ;)
Czarnuszka, sezam, nasiona chia, orzechy, daktyle, pestki duże i małe...
Wszystko to grzecznie kładłam na kanapki prawie pół roku...
...Jakieś 15 min temu usiadłam sobie do komputera, spojrzałam w dół na swoje uda i doszłam do wniosku, że gówno to wszystko dało.
Tak sobie pomyślałam.
Cholerny marketing.
Dobrze chociaż, że nasiona ładnie prezentują się na stole i mogłam im zrobić zdjęcie :)
Jutro idę na siłownię...
Trzymajcie kciuki za moją silną wolę.
Pozdrawiam Was lekko skonsternowana.
A. BABA (nomen omen)
ps. w etykietach zaznaczam czarnuszkę i nasiona chia jako DEKORACJE
sami rozumiecie... :P
hihihi..skąd ja to znam...życze powodzenia:)))))))))
OdpowiedzUsuńCiągle próbuję... Trzymaj nadal. :) dziękuję!!!
UsuńCiągle próbuję... Trzymaj nadal. :) dziękuję!!!
Usuń