Słów kilka o wyprawach w jarmilkach
Jeśli istnieją najwygodniejsze buty na świecie to prawdopodobnie mam je na nogach :)
Za kilka dni rozpoczęcie roku szkolnego.
Wakacje minęły nam bardzo szybko. Śmiem twierdzić, że za szybko.
Powoli przyzwyczajamy się do myśli, że zaczyna się dla nas intensywny czas i że należy porzucić już beztroskie czytanie książek, niespieszne gotowanie, wolne spacery i opalanie się z nadzieją, że na jesień jeszcze będziemy wyglądać jako tako :p.
Czas zacząć wspomnienia z wakacji.
Swoją przygodę rozpoczęłam w czerwonych jarmilkach i tak też ją zakończyłam. :)
Naszym pierwszym domem w podróży był Ciechanów.
A ściślej rzecz ujmując hotel w Ciechanowie.
O ten tu- http://qbatura.eu/
Było mi tam bardzo, bardzo dobrze.
Piękne, przemyślane wnętrza, harmonia kolorów, sprawna obsługa i pyszne jedzenie.
Gdyby nie fakt, że byliśmy tam ze względów zawodowych tylko na chwilę, z chęcią spędziłabym tam jeszcze kilka dni.
Tym bardziej, że tam również rozpoczęła się nasza zamkowa przygoda.
Już nigdzie później tak fajnie nie zwiedzało mi się zamku.
Tylko my i megafajny przewodnik, który niestrudzenie aktywizował moje dziecię.
Zachęcał do dotknięcia średniowiecznych kul, mieczy, zbroi i nie krzyczał, gdy zrobiło się coś wbrew regulaminowi.
Ukrywali się przed nami, tj. szczęśliwymi rodzicami, w zamkowych zakamarkach. Z trudem udawało się nam ich odnaleźć, a z każdą kryjówką wiązała się jakaś ciekawa historia.
Mówił konkretnie i z PASJĄ, co niestety nie zdarza się zbyt często.
Sam zamek wspaniale odnowiony i świetnie przygotowany na wizyty turystów.
Nic tylko jechać.
Mogę śmiało powiedzieć, że to było zwiedzanie interaktywne, a zamek wspaniale pozwalał się głaskać.
I chyba żadnej krzywdy mu nie zrobiliśmy, bo z tego co wiem, stoi nadal.
:)
Spodobało się nam tam na tyle, że byliśmy w nim dwa razy i to nie była strata czasu :)
A Kalinka do teraz boi się zasnąć po tym, jak usłyszała legendę o czarnym psie strzegącym skarbu w zamku.
Z Ciechanowa ruszyliśmy na Mazury...
Ale o tym jutro, bo to zupełnie inna historia warta swojej strony :)
W Ciechanowie właśnie wijemy nasze nowe gniazdo, a w Qbaturze zatrzymaliśmy się, kiedy jechaliśmy obejrzeć je pierwszy raz :-)
OdpowiedzUsuńFajnie przeczytać miłe słowa o moim nowym mieście, bo mnie nadal strach przepełnia na myśl o życiu tam.
I zatęskniłam za jarmilkami! :-)
Pozdrawiam, Ewa eM
Kochana nie bój nic! Masz tam pięknie :) Kiedyś pewnie tam wrócimy to może napijemy się razem "Waszego" piwa :)
OdpowiedzUsuń