Rzecz o kotach






Moje drogie
:)
powiększyła nam się rodzina.
Żeby nie było wątpliwości.
O kota.

Te zdjęcia, które widzicie na górze to jeszcze złote czasy panowania Balladyny.
To najlepsze przykłady na to, jak mocno rozgościła się u nas w domu i co robi, kiedy Kalinka jest w przedszkolu.

Zgodnie z kocimi zasadami opanowuje taki pokój, na który najbardziej danego dania ma ochotę.
Wybór często pada na pokój Kalinki.
Znajduję ją w różnych miejscach.
Zdarzyło mi się nawet znaleźć ja w domku dla lalek.
:)


Niestety...
Od wczoraj w domu panuje nerwowa atmosfera, a to za sprawą nowego lokatora, a raczej lokatorki.
Mały, rudy kot zamieszkał w salonie.
Balladyna, jak na prawdziwą damę przystało, udaje, że sprawa ją nie rusza, ale jak tylko zobaczy kota w szybce drzwi dostaje szału.
Póki co postanowiliśmy odgrodzić od siebie te dwie kocie istoty. Dajemy im tydzień na oswojenie się z sytuacją.
Po tym czasie, według naszego planu, powoli będziemy rudaska prowadzać po domu, coby mógł zobaczyć, gdzie przyszło mu mieszkać, a i Balladyna mogła wyobrazić sobie życie z innym kotem w 'realu'. 
I teraz mam pytanie do Was.
Czy to dobra strategia?
Balladyna to dość waleczny kot, istnieje duże prawdopodobieństwo, że zje rudaska na śniadanie, zanim zdążymy otworzyć oczy.
Martwię się tym strasznie, bo wymyśliłam sobie (brawo ja), że będzie im razem dobrze.
Taki jest cel.
Ale to, na czym zależy mi, wcale nie musi obchodzić naszych kotów.
Podajcie mi proszę jakiekolwiek informacje, że można z powodzeniem mieć dwa koty w domu! PLIS!
O tych złych doświadczeniach też opowiedzcie, ale postarajcie się nie używać takich słów jak krew, walka, ranny.
:)

Wiem, że sprawa nie będzie prosta, ale może uda nam się wprowadzić znowu harmonię w domu i za kilka miesięcy zobaczę oba koty wtulone w siebie na fotelu.

Czekam bardzo, bardzo niecierpliwie na Wasze historie :)



Komentarze

  1. hmmmmm...przybył do nas 4.kot...ale recepty brak.....najpierw prychały na siebie....ale jakoś tak powolutku.....dojrzewały do kolejnego...u nas koty same do nas przychodzą i postanawiają zamieszkać:))nie wszystkie się kochają ...ale nauczyłyb się żyć obok siebie bez walk...powodzenia:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Można mieć dwa koty, chyba, że pierwszy był już stary, kiedy pojawił się drugi. Ja mam dwa koty, z tym, że pierwszy był nauczony przebywać w stadzie (wzielam go jak mieszkałam z siostrą która miała już dwa). Po przeprowadzce i rozstaniu wzięliśmy drugiego i starsza kotka potraktowana młodsza jak swoje dziecko. Ale już na przykład moja siostra drugiego kota brała jak pierwszy miał 5 lat. Początkowo się nie lubiły, ale teraz, po 6 latach żyją w zgodzie i jedna się o drugą martwi, jak wieczorem za długo z dworu nie wraca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponuję zostawić sprawy swojemu czyli kociemu biegowi - same się ułożą. będzie trochę syczenia, śpiewania sopranem, kociobiegi , potem kocioboksing i przynajmniej pakt o nieagresji.Nie tydzień tylko miesiąc u mnie taka akcja trwała. Starsza pryskała do ogrodu jak zobaczyła małą. Mam taką hipotezę, że kotka wysterylizowana wcześnie nie ma instynktu macierzyńskiego, nowe małe traktuje jak intruza na swoim terenie. Kolejni panowie koty nie mieli problemu ani z innym kotem ( przyjaźń fotelowa 2 dnia) ani z przybyciem mini-kotki (bez protestów, raczej lekceważenie).

      Usuń
  4. Dziewczyny nie chcę zapeszać, ale chyba się udało!
    Nie jest to miłość, ale Balladyna przeszła samą siebie. Znam ją jako agresywnego kot, którego boi się nawet nasz weterynarz, a tu okazało się, że bardzo niezadowolona, ale ustępuję młodszemu!!!
    Prycha, syczy, ale robi mu miejsce, kiedy ten próbuje się do niej dostać :)
    Najczęściej jednak przed nim ucieka na szafę i obserwuje go z góry :)
    Bardzo, bardzo Wam dziękuję, za opinie na ten temat!!! Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy- bałam się tych kocurów bardzo.
    Podniosłyście mnie an duchu! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty