O ósmej rano przy śniadaniu!
Dzisiaj dostałam nieoczekiwany prezent od mojej Kalinki. Wyobraźcie sobie, że o ósmej rano (sic!) jadłyśmy wspólnie śniadanie!
Niby nic wielkiego, a jednak...
Moja pociecha, gdyby mogła, przespałaby dwa dni z rzędu i pewnie nawet by o tym nie wiedziałam... jest z niej straszny, ale to straszny śpioch. Wspólne śniadanie to tylko raczej w łóżku- od święta :), albo grubo po dziewiątej.
Tak, tak- należę do tych matek, którym obce jest wstawanie o 5.30 bo dziecko się już obudziło :)
Kalinka, jakby za pomocą magicznej różdżki, doskonale wpisała się konwenanse domu.
Grzecznie śpi i nikogo nie budzi. Co dla nas jest błogosławieństwem...
Też nie należymy do skowronków.
No, ale to śniadanie... i ta rozespana buźka, uśmiechnięta taka- cud!
Aż miło mi się robi, kiedy sobie o tym przypomnę :)
A rano u nas przy stole było właśnie tak...
Trochę świąt- jeszcze nie posprzątane po starych dekoracjach i choina przygotowana do następnych zdjęć.
Miłego wieczoru!
Alicja
Miło spędzić czas w fajnym towarzystwie przy dobrym jedzeniu ;) Wnętrze piękne !
OdpowiedzUsuńCudownie jest znaleźć czas na wspólne śniadanie :)
OdpowiedzUsuńChwile do zapamietania...
OdpowiedzUsuńPiękne ozdoby :)
OdpowiedzUsuń